Iron Golfer 2020. Byliśmy tam!
Data publikacji: 26.06.2020
10% obsady tegorocznej edycji Iron Golfera stanowiła reprezentacja Wilanowa. Piotr Smolarz i Michał Kopczewski dostali zaproszenia na ten wyjątkowy turniej.
Zagraliśmy, przeżyliśmy i po 54 dołkach otrzymaliśmy tytuł Iron Golfera 2020, podobnie jak 20 śmiałków (a 21. zawodnikiem – poza klasyfikacją – był Iron Pro: Arek Popek).
Wszystko zaczęło się w zeszłym roku od czwórki zapaleńców, którzy na własnej skórze przetestowali ten koncept: czy da się zagrać trzy podwarszawskie pola w ciągu jednego dnia?
Okazało się, że można, pod warunkiem, że to będzie najdłuższy dzień w roku. Druga edycja eksperymentalnie objęła 21 osób. Nie było otwartych zapisów, ale organizatorzy – zachęceni dobrymi doświadczeniami – już planują szersze otwarcie w przyszłym sezonie. Być może nawet 50 osób mogłoby zagrać w tej wyjątkowej imprezie. Zobaczymy.
Jeśli czujecie, że warto się sprawdzić, śledźcie sytuację w okolicach czerwca 2021. A teraz kilka słów, jak było.
Zbiórkę mieliśmy 23 czerwca o godzinie 4:45 rano w Sobieniach Królewskich. Fotograf, Marek Darnikowski – autor wszystkich fantastycznych obrazów, musiał o tej porze używać jeszcze lamp do pierwszego grupowego zdjęcia.
Graliśmy trójkami, na każdym polu shot gun. Czas na zagranie pola wynosił maksymalnie 4 godziny. Potem błyskawiczny przejazd, odebranie kolejnego pakietu lunchowego na kolejnym polu i od razu na tee. Naprawdę czasu pomiędzy rundami prawie wcale nie było. Wszystko na absolutny styk.
Start R1 w Sobieniach: 5:00
Start R2 w Rajszewie: 11:00
Start R3 na Lisiej Polanie: 16:30
Kolacja i rozdanie nagród: 20:30
Tak wyglądało rozpoczęcie drugiej rundy. Gotowi na Rajszew!
Czy pamiętacie, jak lało poprzedniego dnia? Prawdziwym cudem był fakt, że w ogóle można było grać. Jednakże w wielu bunkrach przysługiwał free drop, albo całe bunkry – ponieważ zalane – bywały wyłączone z gry.
Ale nigdy jeszcze nie zdarzyło mi się… zgubić piłki w bunkrowej wodzie (!). Tego dnia takich osób było więcej. Trzy minuty grabienia w nadziei, że piłkę się wyczesze, ale zazwyczaj bez skutku. Gdy wody opadną, zbieracze będą mieć połów.
Zasłużonym zwycięzcą (Stableford Netto) został Patryk Ostrowski z Golf Park Józefów, który fantastycznie rozegrał ostatnią rundę. Zagrał birdie na dołkach nr 51 i 53, które zagrał tego dnia. Niewiarygodne!
A tu już w towarzystwie głównych (niezwykle zaangażowanych osobiście) organizatorów: Sławka Marszałka (z prawej) i Rafała Twarowskiego (z lewej).
Największym wyzwaniem tego dnia było utrzymanie koncentracji…
… i płynnego swingu, co bywało najtrudniejsze bezpośrednio po opuszczeniu samochodu (na rozgrzewkę po przejazdach nie było czasu).
Wszyscy ukończyli całą imprezę, co pokazuje, że da się!
Iron Golfer na pewno wyróżnia się niepowtarzalną atmosferą i po prostu dobrą zabawą. Tylko spójrzcie:
Bawmy się tym naszym golfem tak, jak potrafili się bawić wszyscy uczestnicy tego wyjątkowego wydarzenia.
A jeśli ktoś chce jeszcze doczytać i dooglądać, to kilka słów relacji znalazło się także na stronach Golf Channel Polska: TUTAJ.
Już czekam na III edycję.
Red.
Aby dodawać i oglądać komentarze zaloguj się
FaceBook