Iron Golfer 2021. Byliśmy tam!
Data publikacji: 24.06.2021
Z premedytacją użyłem identycznego tytułu, jak rok temu. Kto ciekawy, może wrócić do relacji z edycji 2020: TUTAJ.
Rok temu pisałem, że reprezentanci Wilanowa stanowili 10% obsady całego turnieju. Tyle tylko, że byliśmy raptem we dwóch z Piotrkiem Smolarzem (a więc 2 osoby z łącznej liczby 21). Tegoroczna edycja rozrosła się bardzo: na starcie stanęło 54 śmiałków (w tym: trzy panie), ale Wilanów stanowił już niemal 17% całego składu.
Oto nasza dzielna dziewiątka na fotografii niezrównanego Marka Darnikowskiego, który już tradycyjnie całą imprezę dokumentował. Zdjęcie zrobione w Sobieniach Królewskich o godz. 4:45 rano, na 15 minut przed oficjalnym startem.
Od lewej: Oskar Klonowski, Zbyszek Klonowski, Paweł Lis, Andrzej Ernst, Piotr Smolarz, Jacek Laskowski, Michał Kopczewski, Adam Chmielewski, Marcin Herra.
Idea jest prosta: trzeba zagrać 3 osiemnastodołkowe rundy na wszystkich podwarszawskich polach. Zaczęliśmy o 5:00 w Sobieniach Królewskich. Limit czas wynosił 4 godziny (na każde pole), stąd zasada PAR + 4 (i podnoszenie piłki, jeśli ktoś ten limit uderzeń by przekroczył). Graliśmy wszędzie shot gunem, w szybkich grupach 3-osobowych, aby minimalizować czas spędzany przez całą grupę na polu. Ale to oznaczało dodatkowe kilometry w nogach, jeśli dołek startowy wypadł akurat gdzieś na drugim krańcu pola i trzeba było do niego dobiec przed syreną startową.
Największe wyzwania?
- Sobienie Królewskie – poranne muszki i meszki
- Rajszew – piekielny wręcz upał (tu start mieliśmy o 11:00)
- Lisia Polana – nadciągająca burza (start o 16:45)
Koniec końców nie dało się dokończyć trzeciej rundy. Burza spadła na nas bezlitośnie i po ledwie kilku rozegranych dołkach musieliśmy salwować się ucieczką. Niektórzy porzucili sprzęt na polu, inni tracili parasole, a nawet buty. Walące pioruny przypomniały wszystkim, że z pogodą absolutnie żartów nie ma. A jeśli jeszcze wszyscy jesteśmy „iron”, to… możemy tym bardziej przyciągać wyładowania atmosferyczne. Było niewesoło…
Na szczęście wszystkim udało się ujść z życiem. Turniej został podsumowany na podstawie dwóch rund. Wygrał zdecydowanie i bezapelacyjnie Bogdan Bać, a dobre IV miejsce zajął niżej podpisany Prezes-Redaktor (łącznie na dwóch polach 65 STB netto z 3/4 HCP). Niespodzianką była pozaregulaminowa nagroda – piłeczki od iWealth, ufundowana przez Agnieszkę Ostrowską, właśnie dla pierwszej osoby, która nie zmieści się na podium. Z przyjemnością tę nagrodę odebrałem.
Jednak największą nagrodą dla Iron Golferów jest zagranie 54 dołków w jeden dzień. Burze zniweczyły ten plan, więc pozostał lekki niedosyt. Trzeba będzie spróbować ponownie za rok!
Red.
Aby dodawać i oglądać komentarze zaloguj się
FaceBook