MP 2016 – Runda 1 (relacja # 2, czyli „Uwaga, drzewa w skrajni”)
Data publikacji: 09.05.2016
Tym razem walka była zacięta i do ostatniego dołka. Irek Osiński i Piotrek Mazurkiewicz na miejsce swoich zmagań matchplayowych wybrali Rajszew. Irek – i tu zdradzam wynik – pomimo przegranej, był łaskaw podzielić się ze wszystkimi wyjątkowo detalicznym opisem tego zaciętego boju. W tej relacji jest wszystko: napięcie, odpowiedni detal, a nawet… bohater drugoplanowy.
Zadałem sobie trud, by policzyć, ile razy w relacji Irka wystąpiło słowo „drzewo”. Dwanaście. Rajszew – i wszystko jasne. A teraz zapraszam do lektury.
Niedzielny pojedynek w Rajszewie Piotr Mazurkiewicz vs Ireneusz Osiński: 2 up dla Piotra. Ostateczny wynik nie pokazuje zaciętości meczu.
Na starcie po obliczeniu naszych hcp gry miałem 3 uderzenia przewagi. Po jednym na dołkach nr 4, 8 i 14.
Już pierwszy dołek zapowiadał, iż to nie będzie łatwy pojedynek. Obaj bez problemu przebiliśmy pierwszą wodę, by przy graniu na green solidarnie wpaść do hazardu. Zły wybór przeze mnie strategii i Piotrek po pierwszym dołku prowadził 1 up. Drugi zremisowaliśmy. Na 3 Piotrek przebił green, a ja wylądowałem na prawo od greenu. Niestety mój przeciwnik zagrał świetnego chipa wykorzystując zbocze greenu, a ja zagrałem za daleko. 2 up dla Piotrka. Kolejne dwa dołki to moje wygrane (na 4 wykorzystałem uderzenie przewagi) i mamy remis. Niestety kolejne dwa dołki i znowu 2 up dla Piotrka. 8 – znowu mam uderzenie przewagi, które wykorzystuję. Na dziewiątce drivem trafiam w drzewo po prawej, na szczęście piłka wraca na fairway. Po czym drugim uderzeniem trafiam w drzewa po lewej stronie i moja piłka znajduję się w miejscu, w którym Piotrek jest po pierwszym. Na szczęście Piotrek zagrywa piłkę woodem i ląduje bunkrze podczas gdy ja 3 iron ląduję na środku fairwaya 100 m od greenu. Ja trafiam w green 1,5 metra od flagi, a Piotrek zagrywa zbyt krótko z bunkra, po czym jego chip na green jest zbyt długi, dwoma puttami kończy dołek. Szansy na wyrównanie nie marnuję trafiając putta.
Niestety kolejne 3 dołki przegrywam z kretesem. Dopiero na shortie’m robiąc par wygrywam dołek, ale nadal jest 2 up dla Piotrka. Na kolejnym mam uderzenie przewagi, jednak tym razem nie wykorzystuję jej i znowu 3 up Piotrek prowadzi, a do końca zostają 3 dołki. Pozostaje walka o remis. Na 16 ja zagrywam na prawo od greenu zahaczając o drzewo i moja piłka ląduje na skarpie bunkra. Piotrek natomiast trafia w drzewo po lewej stronie greenu. Po czym uderza zbyt krótkiego chipa więc na greenie jest 3 uderzeniem, a ja drugim, jednak moja piłka jest znacznie dalej. Pierwszy mój putt jest za krótki. Na szczęście dla mnie Piotrek swojego nie trafia i kończy dołek 5 uderzeniem. Ja mam szansę na wygranie dołka tylko muszę trafić z ponad metra – co też czynię. 2 up dla Piotrka i dwa dołki do końca. Niestety piłkę z tee wybijam w drzewa po prawej, Piotrek swoją wybija na out of bounds, czyli mam już przewagę uderzeń. Kolejne swoje wybicie z tee ma znacznie lepsze bo ląduje obok drzewa, które stoi na środku fairwaya. Znajduję swoją piłkę pomiędzy drzewami i taktycznie wybijam na fairway. No i zaczyna się moje myślenie – zamiast skupić się na dobrym trafieniu w piłkę chcę jak najdalej uderzyć – efekt: ląduję obok piłki Piotrka. Czyli po 3 uderzeniach jesteśmy w tym samym miejscu. Po czym znowu ten sam błąd, próbuję „zabić” piłkę i przez to ląduję w drzewach po lewej stronie fairwaya. Piotrek uderza bez błędu i jego piłka ląduje przed bunkrami przedzielającymi fairway. Po dojściu do swojej piłki jak zobaczyłem jak ona leży (tuż obok wystaje korzeń) i jak pięknie green zasłaniają mi drzewa stwierdziłem już że praktycznie nie mam szans na odniesienie zwycięstwa i trochę zrezygnowany zagrywam 7 iron. Okazuje się że wykonuję jak dla mnie genialne uderzenie – nie trafiam ani kijem w wystający korzeń, ani piłką w drzewo i po tym zagraniu mam już tylko 55 metrów do flagi. W tym momencie pomocną dłoń wyciąga do mnie Piotrek, który zamiast trafić w green trafia do bunkra po prawej stronie. Po czym zbyt krótko z niego zagrywa i dopiero kolejnym uderzeniem melduje się na greenie. Generalnie obaj jesteśmy na nim po 7 uderzeniach. Pierwszego putta Piotrek nie trafia i dopiero kolejnym kończy dołek. Czyli żeby wygrać dołek muszę trafić za pierwszym razem i ponownie trafiam.
Przed ostatnim dołkiem przegrywam już tylko 1 dn, 18 zadecyduje czy doprowadzę do remisu czy też jednak będę musiał uznać wyższość Piotrka. Otwarcie mam nie najgorsze, zagrywam do bunkra po lewej stronie drzewa, Piotrek ląduje na fairwayu po prawej stronie drzewa. Obaj gramy tak żeby 3 uderzeniem wejść na green. Pierwszy gra Piotrek – wbija piłkę do bunkra przed greenem, przede mną rysuje się szansa na wygranie dołka – muszę tylko trafić w green ze 100 m – łatwizna. Niestety w tym momencie popełniam błąd zbyt wcześnie robię divota i przez to zbyt lekko uderzam piłkę, ta trafia w wodę tuż przed wyspą, po czym wyskakuje z niej i ląduje na piasku u dołu wyspy. No cóż, iluzoryczną szansę mam nadal. Zagrywam wedgem 60 st. jednak za krótko i ląduję w tym samym bunkrze, gdzie leży piłka Piotrka. W tym momencie jest już praktycznie po meczu, dołek wygrywa Piotrek i cały mecz 2 up. Na koniec gratulacje i pamiątkowe zdjęcie.
Nasze zmagania oglądał Paweł Napiecek, który grał z nami cała rundę i na 4 ze 110 metrów trafił prosto do dołka robiąc birdie.
* * *
Po meczu. Od lewej: Zwycięzca, Autor relacji (fot. czyżby Autor birdie?)
PS. Na koniec informacja z innych aren. Jarek Skręta nie zwalnia tempa. On najwyraźniej chce, by o nim pisać. Parcie na internety? Ale z jakim skutkiem! W piątek w Sobieniach, podczas Mistrzostw Regionów, Jarek zagrał rundę 75 (!). Handicap w dół, a my – czapki z głów.
Aby dodawać i oglądać komentarze zaloguj się
FaceBook