Wrażenia z wyjazdu do fabryki Pinga
Data publikacji: 04.11.2014
Oceniam wyjazd jako bardzo udany z wielu powodów. Po pierwsze grupa wycieczkowa choć tylko 5 osób łącznie z Davem była bardzo zgrana i zmotywowana na golfa. Pogoda dopisała było ciepło bez deszczu i wiatru, a chwilami słonecznie. Ping tym razem przygotował dla nas zakwaterowanie w domu klubowym na polu tak, że fitting i golfa mieliśmy na miejscu. Dodatkową nowością w stosunku do roku ubiegłego był fakt, że przygotowano dla nas zestawy kijów, które były częściowo nowe lub prawie nowe, dwa zestawy G25 i dwa G30 oraz oczywiście damskie dla Moniki.
Czyli nie musielismy targać kijów z Polski oraz na polu mogliśmy przetestować nowe G30, a w szczególności drivera, który w opinii wszystkich jest świetny ( chyba wszyscy panowie go zamówili).
Pierwszy dzień upłynął nam na podróży, ponieważ dotarliśmy na miejsce około 17.30 czyli już po zmroku. Drugiego dnia od 9.00 był fiting, czyli każdy z nas został przepytany ze swojej gry, a potem zmierzony w różnych miejscach. Po tym dostaliśmy 7-kę i nastapila seria uderzeń z maty na driving pod okiem Trackmana. Kolejnym krokiem było dopasowanie dla każdego odpowiedniego szaftu, co przy możliwościach jakie daje Ping wymagało od nas wielu uderzeń, potem przyszła kolej na hybrydy, woody, drivera, a na końcu każdy dopasował sobie pater który otrzymaliśmy w prezencie. Ale prawdziwa przyjemność z wyjazdu czekała nas po fittingu, czyli gra na starym polu golfowym Thonock Park w Gainsborough. Piękne pole pełne starych dębów i buków z małymi geenami. Tego dnia udało nam się zagrać 27 dołków podobnie jak dnia następnego, czyli plan został zrealizowany. Obiecaliśmy sobie, że w przyszłym roku spotykamy się w Gainsborough, oczywiście „po drodze” trzeba wygrać turniej Pinga, ale naszymi nowi kijami nie powinno być to trudne.
Pozdrawiam
Marek Budner
Aby dodawać i oglądać komentarze zaloguj się
FaceBook